Park Narodowy Czeska Szwajcaria (czes. Národní park České Švýcarsko) to jeden z nielicznych (czterech) parków w Czechach i pierwszy, którego odwiedziliśmy. I choć czeska przyroda nie jest nam obca, bo odwiedziliśmy już przygraniczne skalne miasto w Teplicach oraz Adrszpach, to i tym razem byliśmy podekscytowani możliwością odkrycia nowego miejsca :)
W poszukiwaniu kempingu…
Na miejsce dojechaliśmy odbijając od szlaku rowerowego Elberadweg w Hřensku. Już chwilę po wyjeździe z Hřenska znaleźliśmy się na terenie parku narodowego, lecz w obliczu zbliżającego się zmroku priorytetem było znalezienie kempingu. Pierwszym na trasie był Camp Mezní Louka, którego absolutnie nie polecamy (żadnej ochrony terenu, brak prądu, nawet brak innych wczasowiczów). Zrezygnowani, na mapie wyszukaliśmy pobliski kemping w Vysokiej Lípie. Niby tylko 4 km, więc warto podjechać i sprawdzić jak będzie.
I to była najlepsza decyzja tego dnia! Mosquito Intercamp zapewnia pole namiotowe, jak również wynajmuje pokoje mieszkalne oraz drewniane domki. W związku z tym znajdowało się tutaj kilka łazienek z prysznicami, jadalnia i świetlica ze stołem pingpongowym, a nawet sprzęt kuchenny! Nie wspominając o restauracji i barze z normalnymi cenami… Nieźle trafiliśmy.
Dzień pierwszy: Brama Pravčicka
Brama Pravčicka to największy skarb Parku Narodowego Czeska Szwajcaria i cel wielu turystycznych pielgrzymek z Hřenska czy Mezni Łąki. Trudno tu znaleźć jakąkolwiek pocztówkę bez widoku na skalną bramę.
Mimo wspinających się tu tłumów, warto odwiedzić to miejsce. Brama Pravčicka ma 16 m wysokości i jest to największy naturalny skalny most znajdujący się w Europie. Właściwie to Azure Window na Gozo wydawał się wyższy i robił większe wrażenie, ale tu góry nadają innego, osobliwego wrażenia i dlatego też warto poznać to miejsce.
Na górze mieści się wiele punktów widokowych i panoram na całe Góry Połabskie. Niestety by dostać się na górę, należy niemało zapłacić – 3€ od osoby. Cena jest więc zawyżona i nieadekwatna do wartości, jednak szkoda było tyle przejść i nie posmakować wisienki.
Fotogeniczność miejsca doceniają także filmowcy. Nakręcono tu scenę do Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i stara szafa, w której dzieci i bobry wyruszają na ratunek Edmundowi. To w zasadzie powinno rozwiać wątpliwości o niezwykłości i bajeczności tego miejsca.
Dzień drugi: Malá Pravčická brána, Mariina skála, Jetřichovice i inne
Wyruszyliśmy z samego rana, mimo nieciekawie zapowiadającej się pogody. Tego dnia planem było błądzenie po parku narodowym, zagłębienie się w lesie i przejście przez możliwie wiele ważniejszych miejsc ze stron przewodnika.
Po opuszczeniu kempingu weszliśmy na czerwony szlak w kierunku kolejnej, tym razem zdecydowanie mniejszej bramy skalnej. Malá Pravčická brána znajduje się na wysokości 422 m n.p.m. i z jej wierzchołka rozciąga się naprawdę ciekawa panorama. Sama brama wygląda natomiast dużo mniej efektownie niż widziana dzień wcześniej Brama Pravčicka. Portal bramy mierzy jedynie 2,3 m wysokości i 3,3 m szerokości.
Następnie minęliśmy Šaunštejn, które miało tak wąskie wejście, że ciężko było przecisnąć się z plecakiem. Šaunštejn to ruiny zamku na wysokiej skale, położone na wysokości 340 m n.p.m. Niestety z zamku nie zachowało się praktycznie nic, a szkoda – kiedyś musiał wyglądać nieziemsko.
Po dłuższej wędrówce wśród skalistych szczytów oraz mniejszych i większych atrakcji, których nie sposób wszystkich opisać, w końcu dotarliśmy do kolejnego punktu wycieczki, formacji skalnej Mariina skála. I tu zaczęła się wspinaczka, bowiem by dostać się na górę, trzeba pokonać kilka betonowych schodów z coraz wyższymi stopniami, później metalowe drabinki, wnęki i tunele w skale, na mostach położonych nad przepaściami kończąc. Wysiłek jednak szybko zostanie wynagrodzony, gdyż na samej górze znajduje się drewniany domek z niesamowitą panoramą na pobliskie Jetřichovice oraz część PN Czeska Szwajcaria.
Podobnie miała się sprawa ze skałą Rudolfa (czes. Rudolfův kámen, niem. Rudolfstein). Jeszcze więcej wspinaczki i nieco trudniejsze wejście niż przy Mariina skála, do tego mniej zabezpieczeń i przy silniejszym wietrze była lekka adrenalina :)
Dalsza wędrówka zaprowadziła nas do głównego celu, Jetřichovic. Zmierzaliśmy w tym kierunku celem znalezienia sklepu, w którym moglibyśmy uzupełnić zapasy jedzenia i pysznych czeskich piwek. Misja zakończyła się powodzeniem, sklep został odnaleziony – co było sporym sukcesem, bo wcześniej napotykaliśmy wyłącznie restauracje i bary.
Z Jetřichovic natomiast wróciliśmy szlakiem do Vysokiej Lipy. Szlakiem, którego urok przewyższył wszelkie wymienione tu atrakcje, a którego pokażemy już niedługo… :)