Szlakami Wolińskiego Parku Narodowego

Szlakami Wolińskiego Parku Narodowego

Na wyspie Wolin byliśmy zaledwie dwa dni i na dwa dni przygotowaliśmy plany. Pierwszy dotyczył podążania czerwonym szlakiem wzdłuż Bałtyku. Jeśli więc jeszcze nie widzieliście tych pięknych, klifowych krajobrazów, zapraszamy do fotorelacji sprzed kilku dni.

Tym razem pokażemy Wam drugi szlak. W zupełnie innym klimacie, bardziej górskim niż morskim.

Niebieski szlak

Godzina 9. Wychodzimy z ośrodka i udajemy się na małe zakupy. Spragnieni po wczorajszej imprezie, duszkiem wypijamy owocowe soki i ruszamy na dalszy podbój. Zahaczamy też o Promenadę Gwiazd, ale nie odnajdujemy tam wielu gwiazd. Chyba oglądamy za mało kiczowatej telewizji.

Międzyzdroje: Promenada Gwiazd

Udajemy się w stronę Wicka niebieskim szlakiem. Stanowisko broni V3, Jezioro Turkusowe, punkt widokowy Zielonka, kościół w Lubiniu, dąb Wolinian (wybrzeże klifowe), brzmi nawet nieźle. W planach mamy dobrnięcie niemalże do końca. Z tym że z Karnocic chcemy krótszą trasą dostać się do Wolina, by stamtąd wrócić pociągiem do domu.

Po naszych wcześniejszych eskapadach, jestem pewna, że te 30 kilometrów pokonamy bez problemu. Jednak uderzenie słońca w połączeniu z tutejszymi górkami szybko weryfikują nasze plany. Poruszamy się po szlaku jak żółwie i jakby tego było mało, co chwilę gubimy drogę. Kiedy wreszcie znajdujemy szlak, trasa zaczyna prowadzić zygzakami po rozległych wzniesieniach. Las nie jest ani jesienny ani zimowy, a już na pewno nie wiosenny. Wygląda na martwą, szarą jesień, która nie chce ustąpić wiośnie.

Nogi wpadają nam w tony liści, które stanowią dobrą kryjówkę dla żmij i padalców. Chcemy jak najszybciej stąd uciec!

  • Woliński Park Narodowy: góry nad morzem
  • Woliński Park Narodowy: góry nad morzem

Po drodze trafiamy na bunkier V3, gdzie w okresie II wojny światowej znajdowała się instalacja broni. Zostały po niej podpory dział w postaci betonowych konstrukcji oraz bunkry. Jeśli interesujecie się historią, na dole znajduje się mini Muzeum Broni V3, gdzie poznacie więcej ciekawostek militarnych. Ekspozycja może wydawać się podwójnie fajna, ponieważ mieści się w autentycznym, powojennym bunkrze.

Woliński Park Narodowy: Bunkier V3 w Zalesiu

Woliński Park Narodowy: Bunkier V3 w Zalesiu

Po kilku kilometrach szlaku udaje się opuścić las i górki. Widoki zaczynają się poprawiać, a szlak prowadzi nas przez niewielkie zabudowania przy polnych drogach. Otoczeni sielankowym krajobrazem, człapiemy wzdłuż drewnianych płotów, za którymi chowają się domki. Zmęczeni przeprawą przez góry, stwierdzamy, że to wolne kroczenie jest nawet fajne, że czasami trzeba dać na luz i nie pędzić na zabój do atrakcji.

Woliński Park Narodowy

Woliński Park Narodowy: jaszczurka zwinka (?)Jaszczurka zwinka (?)

Jezioro Turkusowe

Po kolejnym kilometrze marszu trafiamy na mapkę z informacją, że do Jeziora Turkusowego zostało zaledwie kilka kroków. Jedna prosta i znajdujemy się na tarasie widokowym. Widzimy z góry całe jezioro, a widok ten jest… co najwyżej przeciętny.

Dobra, wyróżnia się na tle innych jezior w Wolińskim Parku Narodowym, ale nie robi na nas wrażenia. Przyznam, że nie mamy nawet ochoty go okrążać. Przypominamy sobie kolorowe jeziorka w Rudawach Janowickich i stwierdzamy, że nie chcemy jeszcze bardziej się zawodzić. Nie widać tu nawet dogodnego zejścia do wody.

Woliński Park Narodowy: jezioro Turkusowe

Woliński Park Narodowy: jezioro Turkusowe

Powrót do domu i chwila refleksji

Weekend prawie się kończy, a my musimy jeszcze dotrzeć do Poznania. Trochę szkoda, że nie doszliśmy do Lubinia i punktu widokowego. Decydujemy się wrócić do Międzyzdrojów, lecz tym razem poza szlakiem – prostą drogą wzdłuż jeziora Wicko Małe. I to wcale nie jest zły wybór, bo widoki są lepsze niż na szlaku.

Woliński Park Narodowy: zalew SzczecińskiWidok na jezioro Wicko Małe przy Zalewie Szczecińskim.

Po niecałej godzinie docieramy do miasta, a że do pociągu zostało nam jeszcze trochę czasu, szybko biegniemy nad morze. Czeka tam na nas jeden z najcudowniejszych zachodów słońca.

Molo w Międzyzdrojach

Kiedy wchodzimy na molo, atmosfera staje się jeszcze bardziej romantyczna. Molo w Międzyzdrojach to chyba najpiękniejsze molo jakie dotychczas widziałam. A wszystko to za sprawą pięknego oświetlenia.

Molo w Międzyzdrojach

Morze to dla mnie miejsce bardzo monotonne, ale to właśnie ten monotonny krajobraz z dodatkiem zagłuszającego szumu fal pozwala mi odpocząć. Śmiało mogę nawet stwierdzić, że pozwala odpocząć bardziej niż pobyt w górach. To dźwięk fal zagłuszający każdy inny głos, to miękki i przyjemny piasek, fale obijające się o nogi i wreszcie to czego na co dzień nam brak – czyste powietrze, które śmiało możemy wdychać. To pustka zostawiająca nas sam na sam z naszymi myślami, piękne zapachy natury, jak i jej cuda wyrzucone na brzeg, gdzie brak jedynie butelki z listem.

Byliśmy już w wielu nadbałtyckich miejscowościach, jak choćby w Kołobrzegu, Mielnie, Sopocie, Władysławowie czy Jastarni i Juracie. I jedno jest pewne – nigdzie wcześniej nie widzieliśmy tak ładnej i czystej plaży nad Morzem Bałtyckim. Z drugiej strony, nigdy wcześniej nie byliśmy tam poza sezonem. I to właśnie spokój oraz nieprzeludnione plaże mogły zaważyć na tak wysokiej ocenie.

Molo w Międzyzdrojach

O autorze

Z zawodu programista. Po pracy biegam, piszę, czytam. Lubię wyzwania, zimne miejsca i aktywne spędzanie czasu!

Strona korzysta z plików cookie zgodnie z Polityką cookie.

Ukryj