Urokliwe wioseczki zatopione w morzu kwiatów i zieleni, krzątające się na polanach krowy, owce i kozy, a przede wszystkim mili, sympatyczni ludzie. Majówkowy weekend przebiegł pod znakiem spełniania marzeń i realizowania małych-wielkich wypraw. Ale zacznijmy od początku…
Przygotowujemy się do kilkudniowej wycieczki rowerowej
Tegoroczna majówka różniła się od wszystkich poprzednich i wprowadziła powiew świeżości w naszym małym podróżniczym światku. Postanowiliśmy z Darią zainwestować w rower i namiot. Śpiwory i karimaty już mieliśmy, zatem pozostało spakować wszystko w bylejaką torbę, przywiązać do bagażnika i ruszać w drogę!
Celowo nie kupowaliśmy na początku drogich sakw, toreb rowerowych, wypasionych śpiworów, podgrzewanych karimat i nie wiadomo jakich jeszcze gadżetów. Wszystko w swoim czasie, najpierw wypadało sprawdzić czy taka forma podróżowania się u nas sprawdzi.
No i bez owijania w bawełnę: było pięknie. Ba, planujemy już nawet kolejne wyjazdy w najbliższym czasie!
Dojazd do Saksonii
I tu pojawia się pierwszy większy problem, bowiem jak dojechać z 30-kilogramowym bagażem (na osobę) do miejsca oddalanego o kilkaset kilometrów, przekraczając przy tym granicę? I to wszystko za niewielkie pieniądze?
Nie było to łatwe zadanie i ostatecznie wybór padł na niewygodne PKP. Nauczeni doświadczeniem wiemy jednak, że wszelkie niedogodności podczas wypraw szybko i tak wyparowują z pamięci, a pozostają jedynie najpiękniejsze wspomnienia.
Nasza rozkładówka wyglądała nie najgorzej:
- Poznań – Wrocław
- Wrocław – Bolesławiec – Bischofswerda
Na trasie do Bolesławca kursują pociągi spółki Przewozy Regionalne, natomiast na dalszą drogę wybraliśmy bilety całodniowe ZVON (do kupienia m.in. we Wrocławskiej kasie na PKP). Warto mieć na uwadze, że bilety ZVON kosztują w Polsce 35 zł, natomiast w Niemczech już 15,50€ (ok. 65 zł).
Mając więcej czasu i chcąc nieco zaoszczędzić, można dojechać do granicy (np. Zgorzelca) i dalej już przesiąść się na rower. Dochodzi przez to dodatkowe 200 km jazdy po pięknych terenach, a w kieszeni zostaje 100 zł.
Atrakcje Saksonii, czyli po co tam jechać?
Skoro już wiecie jak dojechać do Saksonii, wypadałoby jeszcze wiedzieć po co tam w ogóle jechać :-)
- Saksonia. Cały obszar sam w sobie jest niesamowicie ciekawy i atrakcyjny turystycznie. Małe wioseczki w otoczeniu skalistych gór Połabskich, czyste rzeki, pasące się dookoła zwierzęta na olbrzymich pastwiskach, polanach i łąkach. Interesujące mogą być również łużyckie obyczaje ludowe oraz produkty regionalne.
- Park Narodowy Saskiej Szwajcarii (niem. Nationalpark Sächsische Schweiz) z wieloma ścieżkami po górach Połabskich. Znajdziecie tu m.in. słynny most na Bastei, wodospad Lichtenhain, twierdzę Königstein, zamek Hohnstein, górę Lilienstein i wiele innych skalistych szczytów, z których rozpościerają się niesamowite panoramy na całą Saską Szwajcarię.
- Park Narodowy Czeska Szwajcaria (czes. Národní park České Švýcarsko). Podobnie jak w niemieckiej części parku, tak i tu uraczysz się mnóstwem szlaków turystycznych po skalistych górach. Nam do gustu przypadł w szczególności spacer wzdłuż górskiej rzeki Kamenice.
- Rzeka Łaba, która płynie przez Czechy i Niemcy stanowi dodatkową atrakcję dla każdego. Możesz na niej popływać promem lub kajakiem, przy jej brzegu pojeździć rowerem na licznych ścieżkach rowerowych, a ostatecznie położyć się na zielonej trawce i wpatrywać w urocze Rathen po drugiej stronie brzegu.
To tyle tytułem wstępu. W kolejnych wpisach pokażemy Wam najpiękniejsze miejsca Saksonii z nadzieją, że chociaż kogoś zainspirujemy do podobnej wyprawy w to miejsce. Keep in touch!