Bawaria… kraina muczących i dzwoniących krów, pożerających trawę kóz i rżących koni. Świat z cudowną mentalnością, przesiąknięty sympatią i wzajemnym zrozumieniem, gdzie podczas jazdy jedynymi głosami dochodzącymi do twoich uszu jest natura – powiew wiatru, szum wody, muczenie krów i ludzkie HALO! A ty mijasz maleńkie domki, zadbane ogródki bijące wszystkimi kolorami tęczy, równo przystrzyżoną trawkę, rozkładasz swój koc niczym na gąbce i stwierdzasz, że lepiej być nie może.
Kraina odpoczynku
Bawarię wychwalaliśmy już kilkukrotnie, opisując zamek Neuschwanstein, miasteczko Füssen, najpiękniejsze jeziora Bawarii czy w końcu wąwózy Partnachklamm i Höllentalklamm. Wspominaliśmy już o kosztach przeżycia, zachwalaliśmy widoki i gościnność oraz wywyższaliśmy tutejsze warunki dla rowerzystów.
I robimy to ponownie, dostarczając kolejnych zdjęć i wspomnień. Nie oczekujcie więc wciągających historii, przejmujących konwersacji z przechodniami czy przewodnikowych informacji. Nie znajdziecie tu nic poza pięknymi widokami, relaksacyjnym spokojem i ścieżkami, które nigdy się nie kończą. I dużą dawką zajawki. W końcu wiosna coraz bliżej…
Garmisch-Partenkirchen
To właśnie tu nas przywiodła rzeka Loisach. A czy jest ktoś na sali, kto nie kojarzy Garmisch-Partenkirchen? Mam nadzieję, że nie! To bowiem miejsce, w którym corocznie 1 stycznia odbywa się konkurs z cyklu Turnieju Czterech Skoczni. To też miejsce, w którym niejednokrotnie wygrywał Adam Małysz. Sama zaś skocznia jest potężna, i co ciekawe, znajduje się obok wąwozu Partnachklamm.