W ostatnim czasie, całkiem niezamierzenie, dwa razy znaleźliśmy się na Hali Gąsienicowej. To samo miejsce, lecz zupełnie inne doświadczenia i całkiem nowe widoki. Zostańcie z nami i zobaczcie jaką metamorfozę w przeciągu pół roku przeszła Hala Gąsienicowa.
Dostanie się do Hali Gąsienicowej wcale nie jest tak proste, przynajmniej nie w porze gorącego lata i surowej zimy. Przeszkodą jest całkiem niesforna Przełęcz między Kopami. Podczas majówki, w wyższych partiach gór, co chwilę ścieraliśmy pot z czoła i z ledwością stawialiśmy nogi. Zimą też ledwo stawialiśmy stopy, ale tym razem nie ze zmęczenia, tylko ze strachu przed zjazdem po zlodowaciałej, pochyłej przełęczy.
O ile w niższych partiach ta ślizgawka zafundowała nam małą zabawę, to na Boczaniu zmieniła się w dość groźnego potwora i wymagała całkowitego skupienia uwagi. Wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej gdybyśmy mieli na butach raki. Jednak pewnych rzeczy nie da się przewidzieć. Tak czy siak, dotarliśmy w jednym kawałku, zjedliśmy pyszną szarlotkę w schronisku i pobawiliśmy się śniegiem.
Lepiej zimą czy latem?
Zestawmy letnie i zimowe zdjęcia z tych samych miejsc i całkiem podobne kadry (bez matematycznej dokładności). Niech wam to lepiej zobrazuje obie pory roku i ułatwi dokonanie wyboru.
Boczań (1224 m)
Droga do Królowych Rówienek
Królowe Rówienki
Schronisko PTTK Murowaniec
No i jak tam, wybieracie lodowatą zimę czy upalne lato? Koniecznie dajcie znać które wydanie Hali Gąsienicowej bardziej lubicie! :)