W dzieciństwie dobra bajka zapowiadała się wtedy, kiedy na ekranie pojawiał się zamek, a nad nim wybuchające fajerwerki. Zarówno ja, jak i moje rodzeństwo w mgnieniu oka siedzieliśmy wtedy na kanapie, wpatrzeni w telewizor. I ta piękna melodia, po skończeniu której z niecierpliwością oczekiwaliśmy czy będzie to Kopciuszek, Piotruś Pan czy może Król Lew. Nigdy jednak nie zastanawialiśmy się co to za zamek i czy istnieje on naprawdę. Do czasu.
Całkiem niedawno dowiedzieliśmy się, że to właśnie zamek Neuschwanstein był inspiracją do stworzenia loga Walta Disneya. W naszych głowach natychmiast wróciły dziecinne wspomnienia o bajkowej atmosferze, a chwilę później byliśmy już na etapie układania planu wycieczki.
W poszukiwaniu zamku Neuschwanstein
Neuschwanstein znajduje się w Schwangau, choć każdy kojarzy go z Füssen. Niemniej jednak owe miejscowości są bardzo blisko i z łatwością dostajemy się tu na rowerze.
Po jakimś czasie trzeba jednak zeskoczyć z rowerów i zostawić je na parkingu, a w dalszą drogę udać się pieszo, autobusem, bądź też bryczką konną. Ku naszemu zdziwieniu, z tej drugiej opcji korzystały wielkie rzesze turystów. Nie byli oni ani kulawi czy starzy, a po prostu leniwi i bogaci. To właśnie autobusy, bryczki konne i pojazdy zbierające odchody psują urok całego szlaku. Plusem jest to, że dojście zajmuje jedynie 30 minut, a podczas spaceru można podziwiać piękne krajobrazy Wyżyny Bawarskiej. Im wyżej, tym ciekawsze widoki.
Na jednym z pierwszych punktów widokowych widać peryferia Füssen oraz jezioro Forggensee.
Natomiast tutaj widzimy sąsiedni zamek Hohenschwangau oraz jezioro Alpsee.
Sam zamek został wybudowany przez króla Ludwika II, który jako dziecko mieszkał w sąsiednim zamku Hohenschwangau. Wówczas na zamek Neuschwanstein składały się ruiny. Budziły one jednak zainteresowanie Ludwika, który jako młody król po objęciu rządów na ich miejscu postawił piękny zamek rycerski.
Cały kompleks z licznymi budynkami położony jest na skale, co robi ogromne wrażenie i pokazuje potęgę, którą niegdyś stanowił zamek. Najbardziej spodobały mi się wzniesione ponad główny budynek, strzeliście zakończone wieże i otaczające je balkony. Jeśli chcecie zobaczyć zamek w całej okazałości, udajcie się na most Marienbrücke. Z tamtego miejsca zrobicie też najlepsze zdjęcia pamiątkowe. Uważajcie tylko, by most się nie zawalił. Istnieje też ryzyko zgniecenia przez tamtejsze tabuny Japończyków z najnowszymi Canonami i Nikonami, pstrykającymi po 60 zdjęć na minutę. Z mniej radosnych ciekawostek warto dodać, że miejsce to w sezonie letnim odwiedza do 10 0000 osób dziennie, zatem najrozsądniej wybrać się wczesnym rankiem. Bardzo wczesnym.
Z racji tego, że niezbyt znam się na architekturze, zostawię Was ze zdjęciami. Ja mogę jedynie dodać, że jest to najpiękniejszy zamek jaki dotychczas widziałam i rzeczywiście tak baśniowy, jak go opisują. W końcu to on stał się zamkiem Śpiącej Królewny.
Hohenschwangau: w zamkowym klimacie
Będąc w temacie Füssen, nie sposób poruszać tematów innych niż zamki. Ludwik II Wittelsbach, ekscentryczny król Bawarii uważany przez wielu za chorego psychicznie, z dużym powodzeniem zrealizował swoje dziecięce marzenia o bajkowych zamkach.
Kolejnym więc, który tu zobaczyliśmy, jest znajdujący się u podnóża Neuschwanstein zamek Hohenschwangau. Wyglądem przypomina zamek w Kórniku, ale nadrabia otoczeniem alpejskiego jeziorka Alpsee. Jezioro to dodatkowo słynie z bytujących tu dzikich łabędzi. Oswojonych do tego stopnia, że zdawały się wręcz pozować do zdjęć, budując romantyczny klimat tego miejsca.
Uważaj o czym marzysz, bo marzenia czasem lubią się spełniać.
