Do tego małego miasteczka wjechaliśmy w blasku zachodzącego słońca. Szybko przejechaliśmy przez centrum w kierunku ogromnego jeziora Forggensee, gdzie miał znajdować się wcześniej upatrzony kemping. Od mieszkańców dowiedzieliśmy się jednak, że musielibyśmy okrążyć całe jezioro i wygodniej podjechać do Hopfen am See, gdzie również znajduje się kemping. I tak też zrobiliśmy.
Po pięciu kilometrach jazdy, w końcu wylądowaliśmy nad jeziorem Hopfensee, gdzie zastaliśmy najpiękniejszy zachód słońca w parze z łódkami kołyszącymi się delikatnie na tafli wody i pomostem odbijającym się na jeziorze. Tak wczuliśmy się w ten klimat, że z wrażenia zapomnieliśmy o rozłożeniu namiotu przed zmierzchem. A kolejnego dnia, w świetle dziennym, Füssen urzekło nas nie tylko swoim wiejskim, sielankowym klimatem, ale też pięknym rynkiem, otoczonym kolorowymi kamieniczkami, skromnym ratuszem i sklepikami ze słodkościami.
Nawet zachody słońca wydają się być w Füssen bardziej bajkowe niż zwykle. Aż szkoda kłaść się spać.
Dzień dobry, Hopfen am See. Czas zacząć nowy dzień!
Zaczynamy od szybkiego śniadania nad Forggensee.
Nad samym Forggensee moglibyśmy spędzić cały dzień, leniuchując i napalając się na bajkowe krajobrazy. Nie chcemy jednak Was zawieść, ruszamy robić zdjęcia na BeztroskieWczasy.pl!
Zaraz przy jeziorze mijamy jeden z wielu miniaturowych kościołów. Na wypadek gdyby ktoś chciał złożyć modły w przerwie od plażowania.
Deptak w centrum Füssen. Trochę tu tłoczno i chaotycznie, ale jest właśnie niedziela i trudno się temu dziwić.
Nie zabrakło nawet biesiadującego króla…
…czy czekoladowych sklepików.
Dalej mijamy ukwiecony most z widokiem na klasztor franciszkanów, Franziskanerkloster.
By w końcu na chwilę opuścić centrum. W poszukiwaniu kawałka natury…
Szukamy, szukamy…
No i bingo, długo nie trzeba było szukać. Znaleźliśmy rzekę Lech, a na niej wodospad i wąwóz. Sama rzeka już też bardziej bajkowa być nie mogła…
Po dniu pełnym wrażeń, wracamy odespać do Hopfen am See. Kolejny dzień zapowiada się jeszcze fajniej!