Do tego małego miasteczka wjechaliśmy w blasku zachodzącego słońca. Szybko przejechaliśmy przez centrum w kierunku ogromnego jeziora Forggensee, gdzie miał znajdować się wcześniej upatrzony kemping. Od mieszkańców dowiedzieliśmy się jednak, że musielibyśmy okrążyć całe jezioro i wygodniej podjechać do Hopfen am See, gdzie również znajduje się kemping. I tak też zrobiliśmy.
Po pięciu kilometrach jazdy, w końcu wylądowaliśmy nad jeziorem Hopfensee, gdzie zastaliśmy najpiękniejszy zachód słońca w parze z łódkami kołyszącymi się delikatnie na tafli wody i pomostem odbijającym się na jeziorze. Tak wczuliśmy się w ten klimat, że z wrażenia zapomnieliśmy o rozłożeniu namiotu przed zmierzchem. A kolejnego dnia, w świetle dziennym, Füssen urzekło nas nie tylko swoim wiejskim, sielankowym klimatem, ale też pięknym rynkiem, otoczonym kolorowymi kamieniczkami, skromnym ratuszem i sklepikami ze słodkościami.
Nawet zachody słońca wydają się być w Füssen bardziej bajkowe niż zwykle. Aż szkoda kłaść się spać.
Dzień dobry, Hopfen am See. Czas zacząć nowy dzień!
Zaczynamy od szybkiego śniadania nad Forggensee.
Nie zabrakło nawet biesiadującego króla…
Dalej mijamy ukwiecony most z widokiem na klasztor franciszkanów, Franziskanerkloster.
By w końcu na chwilę opuścić centrum. W poszukiwaniu kawałka natury…
W tym momencie nastąpiła przerwa na zwiedzanie zamków: Neuschwanstein oraz Hohenschwangau.