W dzień, w który płynęliśmy promem do Aspö było -15℃ i powietrze wydawało się jeszcze bardziej chłodne ze względu na wiejący z dużą prędkością, zimny wiatr. Gdy znaleźliśmy się na lądzie, temperatura i wiatr stały się większym problemem. Czekały nas dwie godziny przechadzania się po „nieżywej” o tej porze wyspie.
Idziemy przed siebie
Szliśmy główną uliczką i mijaliśmy malutkie czerwone, białe lub żółte domki, które wyglądały na letniskowe. Doszliśmy do wniosku, że wyspa żyje latem, a my trafiliśmy tutaj o złej porze.
Ale trzeba przyznać, że wyspa ma swój klimat. Samo to, że jest maleńka czyni ja wyjątkową. W dodatku wydaje się martwa.
Spacerując spotkaliśmy jedynie dwie osoby. Najpierw młodszy mężczyzna jadąc samochodem przywitał się z nami tak, jakby nie widział ludzi od długiego czasu. Później mignął nam starszy Pan jadący gdzieś na skuterze. Wśród tych wszystkich pustych budynków i tylu zasp, wyglądało to tak jakby jechali w nicość.
Na mapie zauważyliśmy umieszczony na wyspie kościół oraz kawiarnię. Kościół wielkości może 50 m2, drewniany i kolorowy. Oczywiście cisza. Wejście do kawiarni zasypane śniegiem, cisza.
Nie czuliśmy rąk, byliśmy głodni i cali zmarznięci.
W pewnym momencie doszliśmy do twierdzy Drottningskär, której zwiedzanie również było niemożliwe o tej porze roku. Jednak zza budowli usłyszeliśmy głosy. Dochodziły one ze zwykłego budynku, głosy zwykłych ludzi! Nigdy bym nie pomyślała, że widok ludzi nas ucieszy. Tym bardziej, że wcześniej spotkaliśmy na drodze dzikie zwierzę. Jak się później okazało był to tylko jeleń.
Ludzie tam siedzący coś czytali, zdaje się, że było to jakieś kółko dla pasjonatów, nie wiem czego. Przysiedliśmy na chwilę na ławkach przed budynkiem i przekąsiliśmy po szwedzkim jogurcie :-)
Sklep w Aspö
Idąc dalej zobaczyliśmy coś, co zupełnie nie pasowało do przesiąkniętego zimą Aspö – sklep (ICA Drottningskär), a właściwie mini supermarket. W dodatku otwarty! Było tam wszystko, co jest potrzebne do życia.
Kupiliśmy sporo truskawkowych szwedzkich czekolad i przejrzeliśmy wszystkie produkty, by być jak najdłużej w ciepłym.
Po opuszczeniu sklepu, ruszyliśmy w stronę portu. Jak się okazało, znajduje się tam poczekalnia, której wcześniej nie widzieliśmy. Co więcej, jest tam ciepło i jest toaleta – ostatnie pół godziny spędziliśmy więc na czekaniu na prom.
Wyspa Aspö nie jest zbyt atrakcyjnym miejscem. Najpiękniejsze widoki zobaczyć możecie podczas rejsu z Karlskrony do Aspö. Szczególnie, gdy wodę wokół pokrywa gruba warstwa lodu, a potężny prom przebija się przez nią z łatwością.