Kamienica to górska rzeka o długości zaledwie 35 kilometrów. Wypływa u podnóża góry Stožec w Górach Łużyckich, natomiast kończy swój bieg wpadając do Łaby w okolicach Hreńska. W większości przebiega więc przez Park Narodowy Czeskiej Szwajcarii w otoczeniu wysokich szczytów, tworząc niezwykle urokliwe kaniony.
Z biegiem rzeki Kamienica
Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy w miejscowości Jetrichovice, do której dostaliśmy się spacerując po górach Wyżyny Dieczyńskiej i szukając najpiękniejszych zakątków Czeskiej Szwajcarii. Celem był powrót żółtym szlakiem do naszego kempingu w Vysokiej Lipie. Właściwie to szlak prowadzi do samego ujścia rzeki w Hřensku, lecz zabrakło nam czasu na przejście całej trasy. Obiecaliśmy sobie jednak, że jeszcze kiedyś tu wrócimy.
Będąc zmęczonym po wielogodzinnej wędrówce po górskich szlakach, trafiliśmy do raju. O dziwo nie było tu turystów (przy Pravcickiej Bramie były ich tłumy…) i mogliśmy cieszyć się chwilą ciszy. Krystalicznie czysta woda w Kamenicy, częste mosty oraz dźwięk silnego nurtu rzeki tworzyły niesamowity klimat. Miejsce idealne na pierwszą randkę. Na drugą i trzecią także. I każdą kolejną.
Rzeka słynie przede wszystkim jednak z głębokich i wąskich kanionów, po których można pływać łódkami w wycieczkach grupowych lub nad którymi można chodzić po wiszących mostach. Do najpopularniejszych miejsc należy przełom Divoká soutěska, czyli naturalna formacja skalna o długości 450 m i prawie pionowymi ścianami o wysokości 150 m. Nazwa wąwozu wywodzi się natomiast od dzikiego charakteru otoczenia rzeki Kamenice w tym rejonie.
Kolejnym popularnym miejscem jest przełom Edmundova soutěska o długości 960 m i wysokości sięgającej od 50 do 150 m. Podobnie jak Divoká soutěska, tak i tutaj ściany kanionu są wręcz pionowe, a niekiedy zwieńczają je wieże z piaskowca.
Owiany legendą Dolský mlýn
Miejsce to znajduje się nieopodal Vysokiej Lipy, a my mieliśmy okazję być tutaj dwukrotnie. Kiedy po przyjeździe i rozbiciu się na kempingu zostało trochę czasu do zmierzchu, wybraliśmy się na spacer niebieskim szlakiem w kierunku młyna, którego nazwa nas zaintrygowała. Szybko zorientowaliśmy się jednak, że dolský oznacza położonego w dole, gdyż trasa prowadziła kilkaset metrów w dół, a wzdłuż niej ciągnęły się wielkie bloki skalne. Im niżej tym odsłaniały się dalsze części skał, a wraz z nimi rosła nasza obawa, że wszystko zaraz runie nam na głowę. Nie runęło :)
Im dalej w dół, tym bardziej zaczęliśmy odczuwać magię tego miejsca. Kiedy skończyły się już skalne schody na pierwszy plan wysunął się wielki drewniany most, prowadzący wprost do ruin tajemniczego młyna. Zanim jednak się tam udaliśmy, moją uwagę przyciągnął detal, który doskonale oddaje charakter tego miejsca. Nad brzegiem rzeki ustawiony jest zbudowany z gałązek maleńki młyn, który wprawiony w ruch przez strumień rzeki, hipnotyzuje i pozwala wsłuchać się w legendę o młynarskiej rodzinie…
Pewnego dnia, syn młynarza postanowił opuścić dom i wyruszyć w świat – w poszukiwaniu przygody i zdobywania życiowych doświadczeń. Kiedy po latach wrócił, jego twarz zdobiła broda, a kieszenie sakwy złota, bowiem dorobił się on bogactwa. W drodze powrotnej zatrzymał się w barze i opowiadał wszystkim o swoim wyjeździe.
Wracając późnym wieczorem do domu, chciał zaskoczyć swoich rodziców. Wpadł na pomysł, że będzie udawał zmęczonego, potrzebującego snu podróżnika, a skoro była noc to stwierdził, że mu się uda. I tak też było. Bogato zapłacił za hojność i ułożył się do snu. Tymczasem ojciec młynarza, zaślepiony złotem, postanowił wraz z żoną obrabować i zamordować przybysza, a ciało zakopać w lesie pod przykryciem nocy.
Następnego dnia do starego młynarza przybył rolnik z pytaniem, czy raduje ich spotkanie z synem. Ten, dowiedziawszy się, że zamordował własnego syna, powiesił się dzień później, natomiast jego żona zwariowała. I jak głosi legenda, miejsce to po dziś dzień jest nawiedzane przez tułającego się syna młynarza…
Wracając szlakiem wzdłuż rzeki Kamienica, znowu natknęliśmy się na to miejsce. Tym razem spotkaliśmy tu także trzy dziewczyny sunące na koniach po płyciznach rzeki, jednak spłoszone aparatami, szybko uciekły wgłąb lasu.
Nie tylko my jesteśmy zakochani w tym miejscu, a dowodem na to jest fakt, że na terenie Dolskíěgo mlýna nagrywane były też sceny do czeskiej bajki Pyšná princezna.