Niedziela. Budzik ustawiony na 8:00, bowiem dzisiaj długo planowany wyjazd do Sierakowskiego Parku Krajobrazowego, krainy 101 jezior. Za oknem ptaszki ćwierkają i widać dobijające się zza żaluzji promienie słońca, cóż więc mogłoby pójść nie tak? Szybko pakuję sakwy i sprzęt foto, wskakuję na rower i ruszam w drogę!
Planowanie trasy i dojazd do Sierakowa
Celem głównym jest dojazd do stolicy parku, turystycznego Sierakowa. Niestety tu pojawia się pierwszy problem – jak dostać się do tego miejsca z Poznania? Dojazd rowerem nie wchodzi w grę, bowiem do pokonania miałbym 74 kilometry w jedną stronę (nie licząc zwiedzania samego parku). To zdecydowanie za dużo. Ostatecznie padło na dojazd pociągiem do Wronek, skąd do Sierakowa mam już jedyne 24 km. Nie tak źle.
Podróż trwała 45 minut i kosztowała 21,90 zł, co już mnie trochę zaniepokoiło, a zdrowy rozsądek podpowiadał: Skoro pociągiem jedzie się tam 45 minut, to ile będzie się wracało rowerem? Nie czas jednak na zdroworozsądkowe myślenie i zgodnie z planami, ruszam zwiedzać!
Wronki – Sieraków – Poznań
Według obliczeń miałem do przejechania około 100 kilometrów, czyli przy okazji mogłem pobić dotychczasowy rekord rowerowania do Wielkopolskiego Parku Narodowego. A że wyruszyłem z samego rana, do dyspozycji miałem kilkanaście godzin na spokojną jazdę. Łatwizna!
Czy to już Sieraków?
Po kilku godzinach jazdy, telefoniczna nawigacja wskazywała Sieraków. W końcu! Prawie 4 godziny zajęło mi przejechanie zaledwie 30 kilometrów. Starałem się jednak nie przegrzać przy panującej tego dnia temperaturze, palącym słońcu i bezwietrznej pogodzie.
Sam Sieraków wygląda bardzo klimatycznie. Ładny rynek, obok którego przepływa Warta i kawałek dalej mnóstwo jezior. Czego chcieć więcej w tak upalne lato?
Koniec imprezy, nie ma takiego zwiedzania!
Kolejnym punktem wycieczki miały być jeziora Sierakowskiego Parku Krajobrazowego, lecz nim zdążyłem gdziekolwiek dojechać, nastąpiło załamanie pogody. W przeciągu kilkunastu minut z gorącego i słonecznego dnia, zrobiło się wietrznie i pochmurnie, z grzmotami gdzieś w oddali. Pozostało szukać schronienia w pobliskim Kwilczu.
A tak wyglądało chwilę później, kiedy już na szczęście udało mi się schować w jakiejś klatce:
Burza rozkręciła się na dobre, podczas gdy ja byłem 66 km od domu, a za 3 godziny miał nadejść mrok. Pozostało czekać. Na szczęście po około godzinie było już spokojniej, ale deszcz nadal popadywał. Dłużej nie myśląc, szybko wskoczyłem na rower i ruszyłem w drogę do Poznania ulicą nr 92. Ulicą. Wśród setek pędzących i chlapiących błotem samochodów, połamanych drzew, w padającym deszczu i coraz większej ciemności.
To była niezła próba charakteru :) W mieszkaniu byłem po godzinie 23, a chwilę przed wjazdem do Poznania nadeszła jeszcze jedna burza, nie pozostawiając na mnie suchej nitki.
Wnioski i refleksje
- Podróżowanie nie zawsze jest fajne. Czasem to mordęga i walka z przeciwnościami losu :) Podczas mojej wycieczki po Sierakowskim Parku Krajobrazowym ani nie wypocząłem, ani niczego fajnego nie znalazłem. Ot, zwykła jazda ulicami w otoczeniu pól i samochodów.
- Nie przeceniaj swoich możliwości. 100 kilometrów na rowerze to nie jest dużo. 100 kilometrów na rowerze w upalnej pogodzie i z ciężką sakwą to zdecydowanie za dużo. Dużo lepszym wyborem byłoby dojechanie samochodem do Sierakowa i rozpoczęcie zwiedzania z tego miejsca. Tylko trzeba mieć samochód, bo pociągi tam nie dojeżdżają.
- Miej plan awaryjny. Co zrobisz, jeśli przebije ci się dętka lub opona? Masz zapasowy łańcuch lub skuwacz do łańcucha przy sobie? Co jeśli nagle złapie cię burza, która będzie się utrzymywała pół nocy? Będąc w Kwilczu, do najbliższego PKP miałem 41 kilometrów (Szamotuły), więc gdyby nie odrobina szczęścia to pozostałaby jazda w burzy lub koczowanie na odludziu.
- Zainwestuj w porządne oświetlenie rowerowe. Nigdy nie wiadomo o której wrócisz z wyjazdu. Planowo miałem być do 19 w mieszkaniu, czyli nim się ściemni. Nie uwzględniłem jednak w planach, że może być burza, która zmieni mi trasę i zatrzyma na dłuższy czas. Miałem więc tylko przednią lampę i dynamo, które podczas ulewy się przepaliły.
Podsumowanie wyjazdu
- Dystans: 101 kilometrów
- Trasa: Wronki ⇢ Biezdrowo ⇢ Ćmachowo ⇢ Kłodzisko ⇢ Dąbrowa ⇢ Izdebno ⇢ Kaczlin ⇢ Sieraków ⇢ Jezioro Jaroszewskie ⇢ Grobia ⇢ Kwilcz ⇢ Lubosz ⇢ Pniewy ⇢ Podrzewie ⇢ Bytyń ⇢ Gaj Wielki ⇢ Lusowo ⇢ Poznań
- Wydatki: 21,90 zł (przejazd PKP z Poznania do Wronek)