Kopalnia soli w Wieliczce to miejsce dla tych, którzy nie tylko uwielbiają zwiedzać jaskinie i tajemnicze groty, ale też dla tych, którzy lubią słuchać ciekawych opowieści, potęgowanych przez niosące się echo. Wykute w soli komory, zadziwiające konstrukcje i urzekające podziemne jeziora to nie wszystko co składa się na magię Wieliczki.
Po trasie turystycznej oprowadza nas przewodnik, który z wielkim zapałem opowiada o powstaniu, losach i tajemnicach kopalni. Możliwość oglądania i słuchania historii tego miejsca to niezwykłe doświadczenie, które zapamiętamy na długo.
Dziś zabieramy Was w trasę, na której pokonaliśmy 800 schodów, schodząc tym samym na głębokość 135 metrów.
Uwaga na tłumy
Kiedy w czasie świątecznych jarmarków odwiedziliśmy Kraków, stwierdziliśmy, że środek tygodnia to doskonała okazja na Wieliczkę. Po przyjeździe na dworzec, przesiedliśmy się do kolejnego pociągu, który wysadził nas niemalże na wprost wielkiej kopalni, na stacji Wieliczka Rynek – Kopalnia. Nie dość, że zaplanowaliśmy zwiedzanie w środku tygodnia, to jeszcze poza sezonem.
Jeśli wybieracie się na zwiedzanie i chcecie zobaczyć więcej niż inni, ostrożnie wybierzcie termin, bo inaczej stanie w kolejce potrwa dłużej niż zwiedzanie.
Podróż do wnętrza Ziemi
Na czas zwiedzania, bagaże zostawiliśmy w przechowalni. Kupiliśmy bilety i po chwili przewodnik zaprosił nas do środka. Spodziewaliśmy się co najmniej 10-osobowej grupy. Jak się jednak okazało mieliśmy przewodnika prawie na wyłączność, bo poza nami była jeszcze jedna para. Czuliśmy się wyjątkowo i mieliśmy naprawdę wielkie pole do popisu jeśli chodzi o pstrykanie zdjęć i zadawanie pytań.
Przewodnik miał na sobie górniczy mundur i z przyjemnością opowiadał nam najlepsze ciekawostki z podziemnego świata. Każde otwarcie wielkich drewnianych drzwi wzbudzało w nas podekscytowanie. Nie zapominając o tym, że zeszliśmy 800 schodów w dół! Intensywny zapach soli, głośne inscenizacje dyszących ludzi i emocje w głosie przewodnika sprawiały, że całkiem wczuliśmy się w pracę górników.
Jak powstała kopalnia?
Przewodnik z zafascynowaniem opowiadał nam powstanie wielkiej kopalni. Otóż to kilkanaście milionów lat temu w jej miejscu istniało morze. Gromadziły się w nim osady, w tym sole kamienne. Ruchy górotwórcze, które miały miejsce w tym czasie, ułatwiły eksploatację, wydźwigając osady do góry. Tak powstało wielickie złoże, z którego sól zaczęto pozyskiwać już 3 tysiące lat p.n.e.
Solanka wypływała samoistnie, a za pomocą specjalnych instalacji wytwarzano z niej sól jadalną. Kiedy zasoby się skończyły, a technika ruszyła do przodu, w kopalni zaczęto drążyć studnie, tworzyć szyby i tak na przestrzeni wieków rozwijało się kopalnictwo soli.
W XIV w. miasto było już jednym z najważniejszych ośrodków górnictwa w Polsce, jak i w całej Europie. Dziś łączna długość korytarzy wydrążonych w dziewięciu poziomach wynosi prawie 300 kilometrów, a najgłębszy poziom leży 327 metrów poniżej powierzchni ziemi! Dla turystów przygotowano trasę o długości 2 kilometrów, która prowadzi przez trzy poziomy. Podczas wycieczki odwiedza się 20 komór, a szlak prowadzi przez groty i kaplice.
Jak powszechnie wiadomo, od 20 lat w Wieliczce nie wydobywa się już soli. W efekcie tego, możemy oglądać, dotykać i smakować solne groty, stalaktyty i inne piękne nacieki. Pora więc na spacer po kilku ciekawszych zakamarkach.
Wyprawa w głąb ziemi
Nie pamiętam kolejności zwiedzania, ale nie jest to istotne. Pamiętam, że byliśmy w komorze Mikołaja Kopernika. Podobno pod koniec XV wieku odwiedził on kopalnię. Z tej okazji Władysław Hapek stworzył rzeźbę solną Mikołaja Kopernika, upamiętniając 500-lecie jego urodzin.
Weszliśmy też do Komory Janowice, gdzie przyglądaliśmy się kolejnym rzeźbom przedstawiającym jedną z najstarszych i najpiękniejszych legend wielickiej kopalni, nawiązującą do jej powstania. Mówi ona, że Kinga, węgierska królewna poślubiona polskiemu księciu Bolesławowi Wstydliwemu, dostała w wianie jedną z kopalń w kraju Maramuresz i wrzuciła do niej swój zaręczynowy pierścień. Pierścień królewny w cudowny sposób wraz z pokładami soli kamiennej przywędrował do Wieliczki i został wydobyty w pierwszej bryle białego złota, którą wykopano z wielickiej ziemi.
W kilku komorach obejrzeliśmy narzędzia, które służyły do wydobywania soli. Tak jak w komorze Kazimierza Wielkiego poza popiersiem króla, zobaczyliśmy kierat konny, będący oryginalną maszyną z XVIII wieku, która służyła do transportu pionowego. Jak się dowiedzieliśmy popularne było wówczas wykorzystywanie siły pociągowej koni.
W komorze Pieskowa Skała, Kamil spróbował własnych sił i wprawił w ruch tzw. krzyż ręczny. Następnie zeszliśmy poziom niżej, gdzie przygotowano ciekawą rekonstrukcję XVI-wiecznej pompy. Składała się ona z drewnianej rury, przez którą przesuwany był łańcuch ze skórzanymi słupami.
Jedną z piękniejszych komór jest komora Weimar, której dół zalany został solanką, tworząc jeziorko. Kiedy staliśmy w tym miejscu, nagle błysnęło światło i zaczęła rozbrzmiewać etiuda Fryderyka Chopina. W ten sposób wszyscy na kilka minut wpadliśmy w zadumę, a kojąca muzyka uciszyła wszystkich. Podobną komorą jest komora Erazma Barącza, w której to Mateusz Kusznierewicz na tafli słonego jeziora popłynął na desce windsurfingowej.
W komorze Michałowice zobaczyliśmy zaskakująco wysokie konstrukcje z drewnianych bali. Mierzy ona aż 35 metrów wysokości i co ciekawe, jest miejscem wielu koncertów.
Najwyższą komorą w kopalni jest komora Stanisława Staszica. To właśnie tam stworzono taras widokowy, na który można dostać się windą. W tej komorze w 1944 roku hitlerowcy próbowali uruchomić produkcję części do samolotów, do którego to celu wykorzystywali także polskich więźniów pochodzenia żydowskiego.
Jednak za sprawą ofensywy wojsk radzieckich, ostatecznie do tego nie doszło i fabryka została rozebrana. Z tego czasu na ścianie komory zachowała się wydrążona w skale gwiazda Dawida. Inną ciekawostką jest to, że dokonano tam wielu zadziwiających wyczynów. W komorze odbył się między innymi pierwszy podziemny lot balonem wpisany do księgi rekordów Guinnessa, jak również skok na bungee!
Duże wrażenie zrobiła na nas Komora Warszawa. To idealne miejsce na zorganizowanie balu, koncertu czy innej imprezy. Co ciekawe może pomieścić aż do 700 osób! Przepiękna architektura, wyjątkowe żyrandole, jak i 125 metrów pod ziemią, z pewnością są gwarancją niecodziennego wydarzenia.
Najlepsze zostawiłam na koniec i pewnie domyślacie się co. Jest na ziemi kilka takich miejsc, które całkowicie zapierają dech w piersiach. Po wejściu do kaplicy św. Kingi, długo szukałam słów, by opisać to miejsce. To najwspanialsza kaplica w Wieliczce. Najbardziej zachwycają tam żyrandole wykonane z solnych kryształów i solne rzeźby. Zresztą cała kaplica stworzona jest z soli, w tym błyszcząca się posadzka.
Jedną z ciekawostek jest to, że jest to największa podziemna świątynia na świecie! A kolejną, że odbywają się tam przeróżne wydarzenia, w tym koncerty i śluby. Cena takiej przyjemności to ok. 2 000 zł za godzinę.
Czy wiesz że?
- Pod koniec średniowiecza w żupie wielickiej pracowało ok. 350 ludzi. Produkowano wtedy ok. 8 000 ton soli rocznie.
- Pierwsze ślady produkcji soli na terenie Wieliczki są najstarsze w Europie, pochodzą z epoki neolitu. To tutaj archeolodzy odkryli najstarsze kompletne założenia solowarskie.
- Największa rzeźba na Trasie turystycznej waży 15 ton. To tak, jakby ustawić jeden na drugim aż 3 słonie afrykańskie.
- W Kaplicy św. Kingi koncertowali między innymi Nigel Kennedy oraz grupa Blackmore’s Night. Wszystko to za sprawą doskonałej akustyki.
- W czasach Króla Kazimierza Wielkiego dochody z Żup Krakowskich stanowiły 1/3 wpływów skarbu państwa.
- Kopalnia jest na tyle głęboka, że zmieściłaby się w niej wieża Eiffla. Warto dodać, że wieża mierzy 324 metry wysokości, podczas gdy kopalnia o 3 m więcej.
- Z ilości soli, którą wyeksploatowano w kopalni można by zbudować 3 piramidy Cheopsa! To jakieś 7,5 mln m3 soli.