Zimowe wejście na Łabski Szczyt i Szrenicę

Zimowe wejście na Łabski Szczyt i Szrenicę

Karkonosze to góry, które znamy już na pamięć i kiedy to tylko możliwe, wracamy tutaj odpoczywać. Zabieraliśmy Was już na Wysoki Kamień, do wodospadu Szklarki i Kamieńczyka oraz na Łabski Szczyt i Szrenicę. Tym razem zapraszamy ponownie na Szrenicę, lecz w zimowej, jeszcze piękniejszej scenerii.

Welcome to Szklarska Poręba

W ostatnich latach widać postępujący rozwój polskich kolei, a zwłaszcza Przewozów Regionalnych. Jeszcze rok temu do Szklarskiej jechaliśmy zabytkowym rupieciem, a tym razem wnętrze przewyższało standardem nawet pociągi InterCity. I właśnie taka forma podróżowania jest dla nas najwygodniejsza – zamiast skupiać się na kierowaniu autem, możemy wpatrywać się w prószący za oknem śnieg.

Z początku lekko przeraziliśmy się liczebnością grup szkolnych. Jednak kiedy wysiedliśmy z pociągu, przekonaliśmy się, że w Szklarskiej Porębie jak zawsze jest umiarkowany spokój. To, co jednak ucieszyło nas najbardziej to tona śniegu, w którym co chwilę się zakopywaliśmy.

Tego dnia spotkało nas jeszcze więcej dobrych rzeczy. Między innymi Willa Słoneczna Róża, która nie jest willą tylko z nazwy. Od samego wejścia – wnętrze, odpowiednio dobrane kolory, jak i wszystkie detale dają poczucie luksusu. Sypialnia wygląda jak w pałacu, a szafy, komody i zasłony jeszcze bardziej podkreślają ten dostojny wystrój. Tak bardzo zaaklimatyzowaliśmy się w naszym pokoju, że jedyną rzeczą, którą zdążyliśmy zrobić tego dnia był spacer po mieście.

  • Zaśnieżona Szklarska Poręba
  • Zaśnieżona Szklarska Poręba

Szybka kawka w willi Słoneczna Róża w Szklarskiej PorębieWypada czasem zamienić namiot na odrobinę luksusu.

Kierunek: Karkonosze!

Z samego rana, wyglądając za okno zdecydowaliśmy się na wyjście w góry. Sypiący śnieg sprawiał nam niezłą frajdę. Początkowo sięgał nam do kostek i przyjemnie skrzypiał pod butami. Później gdzieś do połowy łydki, ale przywykliśmy już do mokrych spodni i delektowaliśmy się otaczającą nas zewsząd bielą. Nie mogliśmy nadziwić się temu pięknu i od razu wróciły wspomnienia z zeszłorocznej wyprawy do świata Narnii. Wszystkie choinki pozmieniały się w białe stworki, ledwo utrzymujące grube warstwy śniegu. Po chwili my także byliśmy niezłymi bałwanami.

Wyprawa na Szrenicę

W drodze do Łabskiego Szczytu

W drodze do Łabskiego Szczytu

Most nad Szrenickim Potokiem w Karkonoszach

Kukułcze Skały - grupa granitowych skał położona na wysokości 1053-1125 m

Na ostatnim odcinku mgła była tak gęsta, że od bieli bolały nas oczy. Na szczęście nie szliśmy przez nią długo i wreszcie weszliśmy do schroniska pod Łabskim Szczytem. Otrzepaliśmy się ze śniegu, zdjęliśmy kurtki i zamówiliśmy ulubione trunki. Kamil jak zwykle poprosił o ciemne piwo, a ja skusiłam się na gorącą czekoladę. Czułam się tam jak w domu. Drewniane i skromne wnętrze skojarzyło mi się z babciną kuchnią. Uwielbiam w schroniskach ten niepowtarzalny klimat.

Kiedy już wystarczająco odpoczęliśmy, wyszliśmy z zamiarem dojścia do Śnieżnych Kotłów. Gęsta mgła nie wróżyła nam dobrze, bo zarówno widoczność, jak i sama wędrówka wyglądała słabo. Mało tego, po wyjściu ze schroniska co chwilę wpadaliśmy po pas w śnieg. Dosłownie. I chyba właśnie dlatego szlak na Śnieżne Kotły został zamknięty.

Stwierdziliśmy, że pójdziemy na Szrenicę. Właśnie wtedy zobaczyłam najwięcej śniegu w swoim życiu. I mimo tego, że szło się koszmarnie ciężko, wyciągając nogę z wielkiej dziury i wkładając ją w następną, to był to nasz najlepszy zimowy dzień w życiu. Aż miałam ochotę popływać w tej śnieżnej masie. Jednak zrezygnowałam z tego pomysłu, nie chcąc zamienić się w lodowego stwora.

Schronisko Pod Łabskim SzczytemSchronisko Pod Łabskim Szczytem zatopione w śniegu i we mgle.

Parking przy schronisku pod Łabskim SzczytemPod schroniskiem nie zabrakło również parkingu dla zmęczonych samochodów.

  • Szlak z Łabskiego Szczytu do Szrenicy
  • Na szlaku z Łabskiego Szczytu do Szrenicy

Szlak z Łabskiego Szczytu do SzrenicyTrochę nam zasypało szlak.

Gorąca czekolada na Szrenicy i niebezpieczny powrót

Kiedy wreszcie dobrnęliśmy na szczyt, schronisko wyglądało jak wielka bryła lodu i sądziliśmy, że jest nieczynne. Weszliśmy do środka i okazało się, że jesteśmy jedynymi klientami poza parą nocującą w tym obiekcie. Było już bardzo szaro i pośpiesznie kupiliśmy jedynie coś do picia, by nie zasiedzieć się tutaj.

Z poprzedniego wyjazdu zapamiętaliśmy, że zejście ze Szrenicy jest bardzo szerokie, więc nie patrząc na znaki, po prostu ruszyliśmy przed siebie. Od początku wydawało nam się, że to nie tędy kiedyś wracaliśmy. Byliśmy jednak bardzo zmęczeni, było już ciemno i po prostu szliśmy w stronę miasta. Sytuacja wydała nam się dziwna, kiedy zobaczyliśmy armatki śnieżne i ratraki. Zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy na trasie narciarskiej, a nie na szlaku. Zeszliśmy już jednak jakiś kilometr w dół, więc było za późno by zawracać. Armat i ratraków było coraz więcej, a my jako jedyni szliśmy pomiędzy nimi w coraz większej ciemności.

  • Stok narciarski Szrenica
  • Ratrak na stoku narciarskim Szrenica

Ratrak na stoku narciarskim Szrenica

Zapaliliśmy latarki i szliśmy, a właściwie to prawie zjeżdżaliśmy stromo w dół. Zakopywaliśmy się w śniegu tak bardzo, że ciężko było wyciągać nogi. A kiedy bokiem omijaliśmy ratraki, wpadaliśmy powyżej pasa, prawie łamiąc sobie nogi o zakopane w śniegu drzewka. Dziś śmiejemy się z całej tej sytuacji, ale wtedy naprawdę modliłam się o to, byśmy cali dotarli do domu. Dopiero kiedy byliśmy już na Puchatku, mogłam odetchnąć z ulgą. Wtedy trasa była praktycznie płaska i oświetlona.

Dopiero tam zdaliśmy sobie sprawę z tego, że buty zapełniliśmy śniegiem, spodnie pokryte są lodem, a moje włosy są tak sztywne, że można je złamać. Zagapiliśmy się na maksa, ale dzięki temu mieliśmy przygodę, którą będziemy wspominać do końca życia.

Schronisko na SzrenicySchronisko na Szrenicy

  • Mokra Przełęcz
  • Schronisko na Szrenicy
  • Widok ze Schroniska na Szrenicy
  • Hala Szrenicka

Hala SzrenickaNiespodziewana zmiana warunków: mgła zastąpiona prószącym śniegiem.

  • Hala Szrenicka
  • Końskie Łby w oddali

Hala SzrenickaW drodze do Mordoru…

O autorze

Z zawodu programista. Po pracy biegam, piszę, czytam. Lubię wyzwania, zimne miejsca i aktywne spędzanie czasu!

Strona korzysta z plików cookie zgodnie z Polityką cookie.

Ukryj