Karlskrona to malownicza miejscowość w Szwecji – zaraz po drugiej stronie Bałtyku :-) Co warto tutaj zobaczyć?
Port w Karlskronie
Zeszliśmy ze statku i udaliśmy się przed terminal, skąd odjeżdżały autobusy w kierunku centrum. W cenę wycieczki mieliśmy już wliczone bilety na przejazdy do miasta. Jednak nie zauważyłam, że jeden bilet jest dla dwóch osób i podałam kierowcy dwa, które bez zastanowienia przedarł. W ten sposób straciliśmy 30 koron.
Podróż do centrum trwała ok. 30 min. Wysiedliśmy i ponownie poczuliśmy chłód – całe szczęście, że nasz hotel znajdował się dwa kroki od przystanku autobusowego.
Kamil wybrał Hotel Conrad. Po wejściu do środka i zameldowaniu się, dostaliśmy klucze, co ogromnie nas zdziwiło, ponieważ doba hotelowa zaczynała się kilka godzin później. Szczęśliwi, że możemy odpocząć, udaliśmy się na górę. Przyznam szczerze, że jedynym hotelem, w którym byłam wcześniej to hotel na Majorce. Poza tym nie byłam w żadnym innym. Otworzyliśmy drzwi i wygląd pokoju wydał mi się czysty i prosty, a taki według mnie jest najlepszy. Ogromne łóżko, stół, duża szafa, półka na buty. Od razu polubiłam ten pokój. Czułam się tam naprawdę komfortowo, a najlepsze w tym wszystkim było łóżko z mega wygodnymi materacami, które pozwoliły mi się porządnie wyspać :-)
W cenie mieliśmy śniadanie. Tak samo jak pokój, kuchnia była czysta i elegancka. Śniadanie podane było w formie szwedzkiego stołu, a ilość przysmaków do wyboru niezliczona – kotlety, schabowe, jajecznica, wędliny, sery, jajka, różne rodzaje pieczywa i różne rodzaje mleka, kawa, herbata, a także pyszne soki.
Zwiedzanie Karlskrony
Na zwiedzenie owego miasteczka mieliśmy zaledwie 2 dni i na ten czas zaplanowaliśmy zwiedzenie Marinmuseum – Muzeum Marynarki Wojennej, wyspę Aspö i centrum miasta.
Pierwszego dnia udaliśmy się do muzeum. W sezonie letnim, wstęp jest tam darmowy.
W środku znajdziesz wiele makiet wraz z modelami statków, mniejszych i większych, aż po ogromne, które robią wrażenie. Wnętrze muzeum zostało zaprojektowane tak, byś poczuł się jak na morzu. Idziesz i słyszysz dobiegające nie wiadomo skąd szumy fal, krzyki kapitanów dochodzące ze statków czy zmęczenie załogi. Dodatkowo w niektórych pomieszczeniach czujesz specyficzny zapach morskiej wody, ryb, taki który poczułbyś na prawdziwym okręcie. Znajdziesz tam także sale z mnóstwem fotografii, jak również przyrządami o tematyce morskiej i wojennej. Możesz tam obejrzeć całe kajuty rybackie, złapać za ster, patrzeć przez lornetkę, wydawać rozkazy przez krótkofalówkę czy leżeć na hamaku :-)
Całe wnętrze muzeum zostało pomysłowo urządzone. Doskonale oddaje atmosferę, która panuje podczas podróży morskich, a także stanowi frajdę dla dzieciaków, którym na pewno wiele radości sprawi użycie wszystkich wcześniej wymienionych urządzeń.
W centrum Karlskrony
W czasie ostatnich chwil naszego pobytu w Karlskronie, udaliśmy się do centrum. Niedziela to chyba dla tamtejszych mieszkańców dzień nie wychodzenia z domu, bo miasto było prawie puste.
A że rynek w Karlskronie jest duży i przestronny, tym bardziej czułam pustkę. Miasteczko wydało mi się jak każde inne i nie odkryłam w nim niczego specjalnego. Widzieliśmy kilka małych fontann, kilka pomników, kościoły i muzeum wojenne.
Być może letnią porą rynek, jak i wszystkie uliczki miasta są przepełnione ludźmi i wszystko wygląda wtedy piękniej i przede wszystkim tętni życiem. Mnie trochę przytłoczyło to, że pogoda była ponura i ludzi było naprawdę niewielu.